poniedziałek, 7 września 2015

PROLOG



                Światełka choinki kontrastowały z blaskiem wyświetlacza hologramu. Co kilka sekund kolory mieszały się ze sobą, tworząc dosyć nieprzyjemny dla oczu widok.
Jednak mimo to od półtorej godziny wpatrywałam się w ścianę, oglądając relacjonowane na żywo koncerty z okazji tegorocznego sylwestra. Jak każdego razu, gwiazdy będące najbardziej na topie prezentowały się ze swoimi najlepszymi utworami, próbując zadziwić artystyczną wizualizacją wszystkich oglądających.
                Wpatrując się w obecny pokaz nieznanej mi kobiety w otoczeniu tygrysów, usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
- Proszę – odparłam niepewnie, wpatrując się z ciekawością w ciemność, z której wyszła moja nastoletnia prawnuczka, uśmiechając się serdecznie.
- I jak babciu, czujesz ten noworoczny klimat? – zagadnęła, zajmując miejsce obok mnie, na rozścielonym łóżku.
Podniosłam się do pozycji pionowej, zbliżając do kruchej sylwetki Chrissy.
- Noworoczny klimat przestałam odczuwać jeszcze czterdzieści lat temu – zaśmiałam się, na co dziewczyna również lekko uniosła kąciki ust. – Tak to jest z wiekiem. Każdy dzień, święto i inne okazje zaczynają zlewać się w jedno.
- Nie przesadzaj, babciu. Przecież jeszcze nie jesteś taka stara – odparła, ponownie wprowadzając mnie w rozbawienie. – No, do setki jeszcze trochę ci brakuje..
- Jeśli dożyłabym stu lat życia, to tyle świeczek nawet nie zmieściłoby się na torcie – odpowiedziałam, utrzymując konwersację w żartobliwym tonie. – Czemu nie jesteś na górze ze znajomymi? Zaraz wybije północ, zostały jeszcze tylko dwie minuty.
- Chciałam spędzić ten czas z Toba. Chyba nie masz nic przeciwko, prawda? – powiedziała, unosząc lekko brwi. Zupełnie tak, jak robiła to jej matka, a moja córka.
- Oczywiście, że nie. Jest mi bardzo miło – mruknęłam. – Nie zrozum mojej reakcji źle, ale powinnaś świętować nowy rok razem z przyjaciółmi. Po to przecież się zebraliście – dodałam.
- E tam przyjaciele – machnęła ręką w powietrzu. – Prababcię przecież mam tylko jedną.
                Dziewczyna dotknęła lekko swojego ramienia, nasuwając  szczelniej bluzę. Chociaż na dworze było około dziesięciu stopni, w mieszkaniu mimo ogrzewania nie panowała aż tak wysoka temperatura. Choć w porównaniu do czasów, w których dorastałam było i tak dosyć ciepło.
Ale teraz wszystko stało się inne. Temperatura, zwyczaje i przede wszystkim ludzie.
- Już za minutę powitamy nowy rok, dwutysięczny osiemdziesiąty drugi! Za pięćdziesiąt sekund rozpocznie się uroczyste odliczanie, do którego dołączą najbardziej znane ze swoich ekstremalnych występów gwiazdy…- mówił prowadzący w telewizji, uśmiechając się przy tym szeroko.
- Jak wyglądał sylwester z twoich czasów, babciu? – zapytała Chrissy, powoli opierając się o ścianę.
                Tymczasem ja uśmiechnęłam się sama do siebie, przypominając młodzieńcze lata, których tak bardzo teraz było mi brak.
- Było zupełnie inaczej niż teraz. Ale to pewnie wiesz, bo z czasem każdy zwyczaj się zmienia – zaczęłam. – Młodzież do lat szesnastu sylwestra zazwyczaj spędzała z rodzicami, oglądając telewizję, w której jak i teraz pokazywali występy gwiazd na żywo. Tylko, że oczywiście były to występy przystosowane dla każdego oglądacza, bo teraz wygląda to bardziej jak pokazy erotyczne – zaśmiałam się, po czym automatycznie Chrissy powieliła mój gest. – Były to zwyczajnie wykonywane piosenki, ewentualnie z choreografią taneczną. Bez żadnych tygrysów, pochodni i innych wymyślnych cudów…
- I było to w ogóle ciekawe? – zdziwiła się, wpatrując w moją twarz z zaskoczeniem.
- Było. Przynajmniej dla nas wtedy. Razem z moimi rodzicami zazwyczaj tańczyliśmy do najbardziej znanych przebojów w naszych czterech ścianach. Było przy tym dużo frajdy.
- I młodzi nie mieli takich imprez, jak teraz?
- Nie. Dorośli w wielu przypadkach wychodzili na imprezy, ale i tak były one mniej huczne niż dzisiejszej młodzieży. Jeśli młodzież miała się ochotę spotkać ,w jakimś małym gronie zazwyczaj oglądali telewizyjne występy, zagryzając je przygotowanymi wcześniej przekąskami.
- Dziwne. Nie wyobrażam sobie siedzenia razem z Tessą i Meachelem przed telewizorem, tak po prostu – odparła, marszcząc czoło.
- Dawniej, jak wiesz, zupełnie wszystko było inne. Alkohol można było spożywać dopiero od osiemnastego roku życia, nie tak jak teraz, od piętnastego. Ale warto wspomnieć, że istniała również zima, towarzysząca każdym świętom bożego narodzenia. Teraz co najwyżej mamy pięć, dziesięć stopni na plusie, nie więcej – mówiłam, na co Chrissy co kilka sekund przytakiwała głową.
- Też mieliście takie wróżby, jakie są teraz? No wiesz, związane z nowym rokiem – wtrąciła. Wróciłam wspomnieniami do młodości, ale zdołałam przypomnieć sobie zaledwie kilka z nich.
- Na pewno jakieś były, ale niestety pamiętam tylko jedną. Polegała na tym, aby kilkanaście sekund przed północą wypowiedzieć okres czasu, do którego chciało się przenieść. Ale nie były to byle jakie sekundy. W tym czasie obok ziemi przelatuje kometa i właśnie dokładnie w tym czasie powinno się te słowa wypowiedzieć.
- Ale skąd mam wiedzieć, kiedy akurat ta kometa przelatuje? – zapytała zniechęcona, na co mimowolnie szeroko uniosłam koniuszki ust.
- To przecież tylko zabawa – zaśmiałam się.
- To spróbujmy – rzuciła pod nosem. Wstała z łóżka, następnie podając rękę i mi. Obie powoli podeszłyśmy do okna, wpatrując się w ciemne, pełne gwiazd niebo.
- Zaczynaj, kochanie – powiedziałam czule.
- No więc… - przerwała na chwilę. – Chciałabym przenieść się o tysiąc lat w przyszłość, żeby poznać nową, przyszłą kulturę. I chyba tyle – powiedziała, lekko się uśmiechając.
- Kiedy miałam piętnaście lat i ze znajomymi graliśmy w tę grę zawsze wspominałam okres, w którym żyła jeszcze moja babcia. Mianowicie lata sześćdziesiąte dwudziestego wieku. Chodziłabym na koncerty takiego zespołu, The Beatles. Zawsze chciałam poznać Johna Lennona – wspomniałam z uśmiechem, po czym usłyszałam z hologramu, że właśnie wybiła północ. 
 ___________________________________

Cześć. :) Tak na początek to może powiem, że doświadczenie z blogowaniem mam niestety zerowe. :D Do napisania tego opowiadania skłonił mnie głównie fakt, ze w Polsce jest naprawdę mało fanfików o The Beatles. Tak więc zapraszam do komentowania, bo bez komentarzy trudno cokolwiek coś wrzucać. ;)
Na samym początku chciałabym zapowiedzieć, że nie będzie regularności w dodawaniu rozdziału. Wiadomo jak to jest, raz nie ma weny, a raz dużo nauki. Jednak postaram się minimum raz na tydzień coś wrzucić.
Wyrażajcie swoje opinie w komentarzach i do następnego razu. :D


Zombify xx